Zatrzymał się ostatnio. Tak bardzo, że aż pogubiłam dni. Łapię się na zastanawianiu się czy to już czwartek czy jeszcze środa. W zasadzie to nie wychodzę. Nie dalej niż po jedzenie do sklepu albo pobliskiej „Żabki” po piwo i fajki. Przy takim obrocie spraw spodziewałam się więc, że prędko mnie tu nie zobaczycie. Wyrzygiwać emocji już teraz (przynajmniej na razie) nie mam zamiaru i tak generalnie w bieżącej sytuacji to za bardzo nie chce mi się nic. Instagram i moje relacje na fejsie aż zaroiły się od archiwalnych fotkowych wygrzebków z dysku gdzieś tam poczynając od 2011. Nawet już statyw zaczął radośnie do mnie machać łapką, żeby go na spacer zabrać. No nic… Tym razem na spacer zabrana zostałam ja.
foto: Mikołaj Jagodziński
www.jagodzinio.pl