Feminizm jest głupi

Wiedzieliście? Bo ja nie wiedziałam. Dowiedziałam się tego ostatnio z jednego z krążących po sieci filmików.

Hahaha. Abstrahuje? E, niestety nie bardzo. No niestety nie. Swoją drogą ciekawe co tam teraz kręcą, gdyż dawno na ich kanał nie zaglądałam. Mniejsza, nie o tym…

Aaa, feminizm – tu możecie sobie wstawić cokolwiek chcecie: katolicyzm, buddyzm, nacjonalizm, szowinizm, szamanizm, animalizm, whatever kurna – jest głupi. Bo tak i już. Bo głupi są wszyscy ci, którzy mają inne zdanie o świecie i mniemanie o sobie niż ja. A w życiu trzeba przecież…

#iśćpodprąd

Mawia się, że z prądem to płyną tylko śmieci. Takie tam powiedzonko, przysłowie prawie, a te przecie mądrością narodów są. Wiadomo – rozum najważniejszy, a feminizm przeciw niemu stoi.

Rozum, myślenie, nauka? Acha. Pamięta ktoś z lekcji historii czy czego tam teraz po szkołach uczą o sufrażystkach czy innych wczesnych ruchach polityczno-społecznych kobiet? Nie? A szkoda. Bo bez tego, tak wyklętego równouprawnienia, to drogie panie mogłybyście sobie co najwyżej patykiem w gęsim gównie pogrzebać, a nie czytać, pisać i nagrywać dyrdymały w internetach. Że o dotykaniu kompjutra czy innego mężowskiego tableta nie wspomnę.

Jestem wolna

Tak, dokładnie. Jestem, bo nie muszę brać sztandaru i chodzić na manifestacje żeby czuć się wolną kobietą. Nie muszę też niczego innego (no już pomijając takie drobnostki jak praca ażeby zarobić na godne życie mojej kocicy). Nie muszę czuć się wspaniale mogąc prosić męża o pomoc, czy prosząc się o uwagę, bliskość i seks. Wiedząc po kilkunastu latach samodzielnego życia, że liczyć to ja mogę co najwyżej, jak najbardziej i najlepiej na siebie samą. I, że to właśnie ja, nikt inny nie jest w stanie mi zapewnić większego poczucia bezpieczeństwa.

Bo co się ze mną stanie, jeżeli któregoś dnia z jakiegoś tam powodu tego silnego, męskiego ramienia żeby przytrzymać mnie kiedy się potknę i upadnę, żeby pomóc mi wstać i otrzepać się z kurzu mi zabraknie. No co? Pewnie szybko znajdzie się jakiś inny miś, gotów okazywać mi szacunek czy nawet obiecać zakup zmywarki.

A bezpieczeństwo?

Własne, swoje własne, swoich czterech liter? Na litość bez-bozinkową. I nie, nie zrozumie tego co mówię chyba nikt, kto nigdy w jakikolwiek sposób nie zetknął się z przemocą w rodzinie. Cena tego wszystkiego? Hahaha. Przecież to się nie dzieje, nie wydarzają się takie rzeczy w normalnych ślubnych domach, a jak już coś się komuś wymsknie to najlepiej zamieść to pod dywan.

Jestem kobietą

To jest naprawdę fajne. Wspaniałe. Czasem ktoś się do mnie uśmiechnie na ulicy, czy przepuści mnie w drzwiach. Wyglądam naprawdę nieźle, atrakcyjnie i seksownie. Nie, to nie bóg mnie taką stworzył. Spłodzili mnie moi rodzice. A potem to już czysta biologia, dziedziczenie, genetyka i te sprawy. Zgarnęłam, zdaje się najlepszą pulę genów w rodzinie. Wszystkie fizyczne cechy jakie są wskazane i pożądane u delikatnej kobiety.

Nie odziedziczyłam rozumku. Tego ponoć biologicznie tak w 1:1 się nie dostaje. To się ćwiczy. Od dzieciaka trenuje i rozwija, tak jak i pasje. Tak samo jak tą legendarną kobiecą wrażliwość i empatię, z prawa do której probujecie odrzeć mężczyzn, jako właściwą tylko kobietkom, paplając coś o sile i opiekunie.

A mnie zwyczajnie nie interesuje bycie ośliczką w stadku i podążanie za przewodnikiem, tylko spacer przez życie, ręka w rękę trzymając za dłoń mojego partnera. Równego mnie, bez żadnych chorych zależności w górę, dół czy jakikolwiek inny kierunek.

Ale wiecie, feminizm jest głupi bo „Mickiewicz wielkim poetą był”.

Komentuję to teraz. Przepraszam ale oddawałam się mojemu prawu do bycia słabą, które rzekomo odebrały mi feministki i przez kilka dni umierałam na wirusy i grypę budząc się spocona, jak po nie wiadomo jak mokrych snach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.